Beskidzka Droga św. Jakuba
Trasa: Rychwałd – Szczyrk 25 km/1 dzień
Dróg św. Jakuba szukam także w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Mam to szczęście, że w najbliższej okolicy biegną dwie: Małopolska i Beskidzka Droga św. Jakuba. W ostatnim tygodniu wybrałam tą drugą, miałam wolny 1 dzień:) Przyjechałam pociągiem do Żywca, stąd busem podjechałam do Rychwałdu. Tutaj zaczęłam pierwsze moje spotkanie z Beskidzką Drogą. Ale jakże by nie zacząć od odwiedzenia Bazyliki Sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej. W ołtarzu głównym wisi bizantyjska ikona na lipowej desce, przedstawiająca Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus na złotym tle, którą w 1658 roku uznano za cudowną i dwukrotnie koronowano – w 1817 i w 1965 roku.
Wychodzę i szukam pierwszego oznakowania trasy, po chwili docieram do wyblakłej muszli namalowanej na drzewie, aby kilka metrów dalej dostrzec nowe oznakowanie. To biała muszla z czerwonym mieczokrzyżem na niebieskim tle, dodatkowo zmiany kierunku wyznaczają żółte strzałki. Radość wielka – znowu idę moim Camino:) Szlak prowadzi kilka kilometrów wzdłuż drogi bez pobocza, to jest minus, trzeba uważać, dopiero na rogatkach Żywca prowadzi chodnikiem, a ruch jest spory. Za to rozpościerająca się panorama na Kotlinę Żywiecką, rozproszone zabudowania i wioski, na Beskid Żywiecki, Śląski i Mały…co chwilę przystawałam i napawałam się tym widokiem pragnąc zamknąć go w mojej głowie. Dochodzę do Żywca, miasto tętni sobotnim życiem. Dłuższą chwilę zatrzymuję się na Rynku, przypominam sobie historię miasta z nadanymi w 1327 r. prawami miejskimi, panowanie polskich rodów, w tym Komorowskich i Habsburgów, zabór austriacki, założenie w 1856 r. browaru przez Karola Habsburga, okupację niemiecką podczas II wojny światowej i włączenie do III Rzeszy jako Saybusch, późniejszy powrót do Polski. Często bywam w pięknym w parku zamkowym, gdzie można spacerować, odwiedzić muzeum lub usiąść na ławce z Alicją Habsburg. Idę dalej, droga prowadzi przez Sołę długim mostem, z którego gdy się odwracam widzę miasto… Żywiec zostawiam już za sobą. Dochodząc do ronda chwilę się waham, nie widzę oznakowań, patrzę w mapę cyfrową, ale widzę za chwilę, że mogłam baczniej się rozglądać:) Idę zachodnią częścią Żywca, dzielnicą Podlesie wzdłuż potoku Żarnówka. Cały czas droga idealnie oznakowana, tutaj nie można się zgubić. Piękne, rozległe, pagórkowate tereny, z każdego mini szczytu zachwyt nad tym, co rozpościera się przed moimi oczami. Dochodzę do Pietrzykowic, kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa znajduje się niejako na przegibku. Schodzę w dół, po prawej stronie w oddali widzę taflę jeziora Żywieckiego, dochodzę do szkoły, po chwili gdy jestem już na wzniesieniu znowu zachwyt! Mieszkam tak niedaleko i nie znałam tych miejsc? Jak to jest możliwe?:) Kalna to kolejna miejscowość na mojej dzisiejszej drodze i miła niespodzianka przy kościele pw. św. Antoniego – duża tablica z mapami/informacjami/zdjęciami z Beskidzkiej Drogi św. Jakuba:) W Godziszce kolejne miłe zaskoczenie, do tej pory szlak to tylko asfalt i chodniki, tutaj zamienia się w drogę szutrową, by po chwili wejść w las, w góry, droga prowadzi wschodnim stokiem masywu Skrzycznego. Wspaniały fragment szlaku! I w końcu Szczyrk, gdzie wypatrywał mnie już św. Jakub w swoim sanktuarium. Wielka jego postać wita każdego przed ogrodzeniem świątyni, by w środku, przy ołtarzu zachwycić swoim góralskim ubiorem. Wzruszenie jak zawsze, radość, wdzięczność… Busem wróciłam do Bielska-Białej.
Moje świadectwo napisałam po to, aby pokazać, że nie zawsze trzeba wielkich wypraw, dużych odległości, wielu dni urlopu…że warto patrzeć na mapę, szukać Jakubowego szlaku nieopodal siebie…